środa, 27 czerwca 2012

Nie ma mnie nigdzie, bo jestem wszędzie.


- Nie masz wyjścia, daj mi w pysk -

Tak bardzo chciałabym aby ludzie nie odchodzili, wspomnienia nie blakły, uczucia się nie wypalały, a śmierć nie istniała.

Nie jestem na to gotowa. Zbyt wiele zmian naraz. Moje życie już nie jest moim życiem, do którego przywykłam. Chciałam tego, ale nie wiedziałam, że tak trudno będzie spalić za sobą mosty.

Wszystko będzie dobrze. Zasłużyłam na to, aby było dobrze.

Nie ma mnie nigdzie, bo jestem wszędzie. Blog jak najbardziej  aktywny, pomimo że chwilowo 'milczący'.

środa, 13 czerwca 2012

Czy warto płakać nad rozlanym mlekiem?

- "Pierdolić ten cały sentyment" -


Coraz częściej i bardziej gardzę tymi, których kochałam(kocham?). I coraz bardziej z tego powodu cierpię. Nie wiem już na kim mi zależy, nie wiem czy na kimkolwiek mi zależy. I czy kiedykolwiek mi zależało? Nienawidzę. Z zazdrości. Z tęsknoty. Najbardziej nienawidzę za niedotrzymane obietnice i postanowienia. Przecież miało być inaczej. 


Nienawidzę też siebie, bo wina leży po obu stronach.


Mimowolnie gardzę tymi, którzy prowokują mnie do jakichkolwiek uczuć? Chyba w tym tkwi problem. Boje się. Uczucia tak bardzo bolą, a ja jestem taka słaba..

***


Jak to u mnie wygląda z odżywianiem? No więc.. nie wygląda wcale.  Od czasu kiedy zniknęłam z poprzedniego bloga powoli wszystko się sypało. To coś w mojej głowie jakby zapadło w bardzo długi sen. Żyłam tak, jakby jedzenie było dla mnie czymś całkowicie normalnym, zwyczajnym. Przynajmniej tak sobie wmawiałam. Zdarzało się, że zjadałam kilka tabliczek czekolady dziennie. Tolerowałam to. Jeśli nawet epizodycznie wymiotowałam, to nie był to ten święty rytuał co wcześniej. 


Udawałam, że żyję normalnie. Udawałam, że o tym nie myślę. 
Ale wciąż myślałam. Myślałam o tym jak długo jeszcze będę sobie popuszczać. Wciąż planowałam powrót. Wyczekiwałam na ten dzień kiedy głos w mojej głowie znowu się odezwie. 
Taj jakby 'żyłam normalnie', bo wiedziałam, że to okres przejściowy.
Odpoczynek?


***


W międzyczasie zrozumiałam, jak wiele straciłam. Po raz pierwszy tak dosadnie dotarło do mnie, że zgliszcza, które za sobą zostawiam, to moje dotychczasowe życie. Zaprzepaszczone możliwości, zmarnowane lata, niewykorzystane szanse. Życie prywatne, rodzinne, nauka, pasje, marzenia...wszystko po kolei konsekwentnie niszczyłam. 


Rozpaczliwie zapragnęłam to wszystko odzyskać, naprawić.
Zbyt późno. 


To był dla mnie szok. Naprawdę nie byłam świadoma, że życie ucieka mi między palcami.


***


Czy żałuję? Nie wiem. Jakichkolwiek wyborów dokonałam, muszę ponieść tego konsekwencje. Może właśnie tak miało być? Może to tylko wyboisty odcinek na drodze mojego życia? 


Przecież mimo wszystko jestem szczęśliwa(?). 






***


Mam 19 lat i jestem emocjonalnie pogmatwana jakbym była co najmniej kilka lat wstecz.


***


KONIEC MONOLOGU
   






poniedziałek, 11 czerwca 2012

Pusto. Pusto. Pusto.

-"Tylko nie krzycz, bo to nie miejsce na krzyk
Nie ma lepszych niż ty i nie masz więcej niż nic
Teraz, zostały te wspomnienia i łzy
I trzeba żyć kurwa! I trzeba żyć!"-



Nie wiem. Nie wiem. Nie wiem.
Nie mam planu.
Nie mam celu.
Nie mam pomysłu.
Nie mam ochoty.
Nie wiem jak i po co chce żyć.
Nic nie wiem.
Nic.
Nic.
Nic.
Zgubiłam się i nie potrafię się odnaleźć.


-60,1kg-


Najpierw jem. Potem żrę. Nie rzygam(dobrze czy źle?). Grubnę.
Tak mija mi dzień za dniem.


piątek, 8 czerwca 2012

She's back baby, she's back.



- "Nic już nie wiem, nie pytam prawie
I tylko ten stuk, ten stukot w głowie
Kto tam u ciebie jest?
Kto tam jest?" -



To znowu ja.

Trochę bardziej pogubiona.
Trochę bardziej samotna.
Spokojniejsza.
Silniejsza.
I odrobinę szczęśliwsza.

To wciąż ta sama ja?



Wracam z nadbagażem podduszonych emocji i kilku kilogramów.

-59,3-